ROZMOWA
Głupiejemy w oczach
- Co się panu podoba w Polsce?- Że to Polska właśnie.
- A jest pan zadowolony z tego, jaka właśnie teraz jest?
- Proszę zwrócić uwagę, że te słowa padły u Wyspiańskiego w "Weselu", gdy Polski nie było w ogóle. A gdy Polska wreszcie się zjawia i jest, zaczyna się też katalog okropnych jej chorób, dolegliwości i nieszczęść. Wówczas łatwiej jest nie lubić, niż lubić.
- Myślę, że teraz jest więcej powodów, by nie lubić.
- Ale tak było zawsze.
- No dobrze, więc co pan lubi dziś, po 16 latach od solidarnościowej rewolucji?
- Nie chcę być pompatyczny, ale wciąż bardzo lubię historię Polski. Można się nią smucić, można się z nią wadzić, ale można też dzięki niej widzieć jeden z barwniejszych krajów na mapie świata. Jeżeli nie myśli się wyłącznie o sprawach doraźnych, ale ma się w głowie tę historię, to już jest jakiś punkt zaczepienia. Lubię też język polski. To jest bardzo interesujący język. Pod warunkiem że się nim włada. Jeden z naszych prezydentów miał z tym kłopot.
- Obecny też ma. Mówi na przykład "proszę panią".
- Żeby nie wspomnieć o "spieprzaj, dziadu". U polityka takie słowa to jest samobójczy strzał. Ale jeśli mówimy o sprawach, które można w Polsce lubić, to tak naprawdę nie ma tu jakiegoś osobliwego katalogu, czegoś, co Rosjanie nazywają "świętą Rosją". My nie mamy "świętej Polski", bo ona jest raczej dziwna, kulawa i grzesznawa.
- A czy taką osobliwością nie jest polska mentalność?
Przemysław Szubartowicz (cd kliknij)
Przegląd
1 grudnia 2005
Kapitalny wywiad, nie znałem go. Dzięki za umieszczenie. PS. Super blogi!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Marek
Bardzo proszę, Andrzej Zuławski jest zbyt mało znaną i docenianą postacią w Polsce i cieszy mnie bardzo gdy ktoś dostrzega Jego głęboką wartość. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń