wtorek, 21 kwietnia 2009

ANDRZEJ ŻUŁAWSKI

ROZMOWA
Głupiejemy w oczach
- Co się panu podoba w Polsce?
- Że to Polska właśnie.

- A jest pan zadowolony z tego, jaka właśnie teraz jest?

- Proszę zwrócić uwagę, że te słowa padły u Wyspiańskiego w "Weselu", gdy Polski nie było w ogóle. A gdy Polska wreszcie się zjawia i jest, zaczyna się też katalog okropnych jej chorób, dolegliwości i nieszczęść. Wówczas łatwiej jest nie lubić, niż lubić.

- Myślę, że teraz jest więcej powodów, by nie lubić.

- Ale tak było zawsze.

- No dobrze, więc co pan lubi dziś, po 16 latach od solidarnościowej rewolucji?

- Nie chcę być pompatyczny, ale wciąż bardzo lubię historię Polski. Można się nią smucić, można się z nią wadzić, ale można też dzięki niej widzieć jeden z barwniejszych krajów na mapie świata. Jeżeli nie myśli się wyłącznie o sprawach doraźnych, ale ma się w głowie tę historię, to już jest jakiś punkt zaczepienia. Lubię też język polski. To jest bardzo interesujący język. Pod warunkiem że się nim włada. Jeden z naszych prezydentów miał z tym kłopot.

- Obecny też ma. Mówi na przykład "proszę panią".

- Żeby nie wspomnieć o "spieprzaj, dziadu". U polityka takie słowa to jest samobójczy strzał. Ale jeśli mówimy o sprawach, które można w Polsce lubić, to tak naprawdę nie ma tu jakiegoś osobliwego katalogu, czegoś, co Rosjanie nazywają "świętą Rosją". My nie mamy "świętej Polski", bo ona jest raczej dziwna, kulawa i grzesznawa.

- A czy taką osobliwością nie jest polska mentalność?

Przemysław Szubartowicz (cd kliknij)
Przegląd
1 grudnia 2005

2 komentarze:

  1. Kapitalny wywiad, nie znałem go. Dzięki za umieszczenie. PS. Super blogi!
    Pozdrawiam,
    Marek

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo proszę, Andrzej Zuławski jest zbyt mało znaną i docenianą postacią w Polsce i cieszy mnie bardzo gdy ktoś dostrzega Jego głęboką wartość. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń