czwartek, 21 maja 2009

Poprzeczka wyżej

Uwielbiam polskie poczucie humoru, wrażliwość ludzi, ciepłą serdeczność. Jeśli je spotkam.

Nie znoszę ogólnego bałaganu, generalnego braku profesjonalizmu, niesolidności, marnotrawstwa. Drażni mnie powszechne chamstwo i brak elementarnego pojęcia o podstawowych zasadach kultury kraju cywilizowanego: anarchia kierowców, społecznie akceptowane publiczne pijaństwo, przepychanki, przekleństwa, wulgarny język.

Dziwi mnie, że nasze Panie tak często akceptują u swoich partnerów arogancję, niechlujstwo i brak kindersztuby ( całowanie w rękę kobiet jest akurat najmniej chyba potrzebne, a wykonane nieumiejętnie, śmieszy lub wręcz żenuje). Spacerując ulicami obserwuję ładne, eleganckie kobiety, wpatrzone z nabożnym uwielbieniem w ostrzyżonego na zero osiłka o tępym wyrazie twarzy i popularnym przekleństwem na ustach. O co tu chodzi? Jaki taki byle jaki, byle by był?

Jasne, że nie wszyscy tacy są. Na szczęście. Nie ma jednak powodu do samozadowolenia, tylko trzeba popatrzeć krytyczniej wokół siebie. To od Was, Drogie Panie, matki, siostry, żony, koleżanki i kochanki zależy, czy Polaków znowu będzie można słusznie nazywać eleganckimi ułanami. Trzeba ich pogonić i wychować. W tej chwili poprzeczka jest ustawiona o wiele za nisko.
W skali od 1 do 10, za kulturę osobistą i wizerunek przyznaję 3 punkty facetom i 8 dla Pań.

niedziela, 17 maja 2009

Bywają czasem takie dni

Siedziałam od 10-tej w kiosku i sprzedawałam, co kto chciał kupić, a potem poszłam na spacer. Było takie dziwne światło, jak przed burzą. Idąc zastanawiałam się nad swoim życiem i nad tym, co ja tu właściwie robię. W głowie miałam pustkę. Połaziłam jeszcze trochę bez sensu i wróciłam do domu. Jutro pomyślę.

Bywają czasem takie dni.

piątek, 1 maja 2009

1 MAJA

Mija dzisiaj piąta rocznica wstąpienia Polski do UE. Pamiętam swój niepokój, bo sytuacja nie była wcale przesądzona. Polacy jednak powiedzieli ostatecznie TAK i tym samym otworzyli nowe, wspaniałe perspektywy dla przyszłych pokoleń. Nie umiem myśleć o tym bez radości i wzruszenia. Kiedy wyjeżdżałem z Polski w 1978/79 roku nie wyobrażałam sobie nawet, że coś takiego może się zdarzyć naprawdę i że ja tu jeszcze kiedyś wrócę :)