Czytam, czytam, czytam. Dyskusje na forach, zwierzenia, opinie i komentarze. Wszystko o re/emigracji, przez i o re/emigrantach. Z czasem zaczynają mi się rysować pewne określone tendencje. Na forach dyskusyjnych np. zbijają się w mniej lub bardziej ciasne grupy internauci, mający wystarczająco dużo wolnego czasu, aby swoje rozgoryczenia i frustracje (z kraju lub na obczyźnie) ubrać w mniej lub bardziej wyrafinowane słowa i poprzez sprytne podrzucanie swoich "wizytówek" na wszelkich możliwych forach, blogach, zgrupowaniach, itp. ściągać masowo dyskutantów na własne podwórko. Taka strategia stwarza iluzję, że dany adres jest uczęszczany, popularny, "in vogue" czyli, że warto się tam pojawiać i rozdawać na lewo i prawo własne wizytówki. To fascynujące, bo zupełnie samoistnie i naturalnie dochodzi do naśladownictwa w świecie wirtualnym schematów funkcjonujących w naszej codziennej rzeczywistości. Współczesna wersja MIMESIS?
Technologia udostępniła ludziom świat, w którym wszystko jest możliwe. Jednak mechanizmy zachowań ze świata poza wirtualnego odtwarzają się tutaj automatycznie na zasadzie reakcji Pawłowa, ale niby dlaczego miałoby być inaczej? Człowiek jest tylko taki, jakim potrafi być.
Ja urodziłam się z Syndromem Kosmity i konsekwentnie, choć nie zawsze świadomie, wiosłuję samotnie pod prąd. Marzy mi się głupio, żeby Polska stała się prawdziwą Ojczyzną dla wszystkich Polaków i gościnnym, tolerancyjnym i bezpiecznym miejscem dla każdego gościa, który do niej zawita. Nie mam żadnego prawa ani chęci do zmuszania kogokolwiek do odczuwania czegoś, czego nie odczuwa. Rozumiem, że duża grupa polskich emigrantów podpisała/by się obiema rękami pod tekstem Starego Wiarusa. Czy jednak ta diametralna różnica w nastawieniu do Polski musi nas koniecznie dzielić na dobrych i złych patriotów, na "warszawkę" i Polonusów? Na głupich, burakowatych kRajanów i światowych arystokratów z za granicy ? Cytowane epitety zaczerpnęłam z pouczających materiałów, które znalazłam dzięki Wolnej Amerykance. Zainteresowani znajdą tam dużo pikantniejsze zwroty.
Jeśli wzajemnej niechęci i braku porozumienia nie da się (na razie) u nas przeprogramować, to może moglibyśmy chociaż przestać obrzucać się błotem i nie prowokować, wyzłośliwiając się i szydząc na każdym kroku. Ludzie są z natury dobrymi istotami i WSZYSCY dobroci potrzebują. Zacznijmy od codziennej, ludzkiej życzliwości. Brzmi patetycznie i niech tak brzmi.
niedziela, 15 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz