poniedziałek, 5 marca 2012

Podobno jest fantastycznie

Cieszy mnie niezwykle, gdy słyszę głosy o tym, że w Polsce jest coraz lepiej, ładniej, bogaciej, a ludziom żyje się coraz lepiej. Mój problem polega na tym, że ja tego zupełnie nie dostrzegam. Widzę umordowanych ludzi w pociągach, tramwajach i autobusach, przemęczone kobiety, poszturchiwane dzieci. Widzę smutnych i schorowanych emerytów, ubranych w wiekowe paletka i zniszczone buty.

Widzę masy butelek po alkoholu porzuconych na skwerach, trawnikach, w parkach, na chodnikach. Społeczne przyzwolenie powoduje, że władze upatrują jedynie śmiertelne niebezpieczeństwo w paleniu marihuany, natomiast zastraszająca ilość spożywanego przez Polaków alkoholu, nie wzbudza już w nikim żadnych emocji.

Parę tygodni temu na spotkaniu towarzyskim usłyszałam, że nie powinnam narzekać, bo jest coraz lepiej. Sklepy są pełne towaru, wszystko się rozbudowuje, a ludzie są niezwykle życzliwi. Mój optymistyczny rozmówca dał mi nawet konkretny przykład: dwa dni wcześniej byli z małżonka w sklepie i sprzedawczyni bardzo uprzejmie pomagała im wybrać płaszcz. I co ja na to?

4 komentarze:

  1. Nie ma mnie w Polsce juz od jakiegos czasu, posilkuje sie zatem wiadomosciami u Ciebie na blogu czy od mojej Mamy - polskiej emerytki.
    Jakos to wcale nie wyglada kolorowo.
    Moze to ta wredna statystyka?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze widzisz.
    Mimo wszystko roześmiałam się :-)

    OdpowiedzUsuń