To była Wigilia z Rodzicami. Bez prezentów. Z opłatkiem, śledziem, karpiem w galarecie, czerwonym barszczem z uszkami, kapustą z grzybami i makowcem. Niby mniej niż u innych, ale i tak za dużo. Bez sensu.
W przyszłym roku namówię Mamę, żeby było skromniej. Najważniejsze jest być razem w spokoju i wyciszeniu, a paradoksalnie Wigilia staje się często odwrotnością tego czym być powinna. Jest gonitwą za prezentami, obżarstwem, stresem i zmęczeniem dla tych co ją organizują.
Gdyby to ode mnie zależało, byłby jedynie odświętnie przybrany stół i jedna, symboliczna potrawa.
Wszystkim, którzy są samotni nie z własnej woli, oraz tym, którzy tęsknią gdzieś w świecie za najbliższymi, życzę siły przetrwania. Trzymajcie się.
kliknij ;))
sobota, 25 grudnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zdrowia życzę i spokoju ducha Pistacjowy;)
OdpowiedzUsuńW.
Bardzo dziękuje :)
OdpowiedzUsuńo, już mogę się dołączyć do życzeń, choć jest po świętach - spokojności i bardzo dobrego, udanego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie pomysl swiat, chociaz w mojej rzeczywistosci kompletnie sie nie przepracowuje.
OdpowiedzUsuńbiore na siebie dekoracje:)