Zażartowałem sobie w obecności kolegów z pracy z "ważnej osoby" i prawdopodobnie wylecę na zbity pysk. "Życzliwi" przeobrazili żart na "serio" i roznieśli łańcuszkiem wedle zasady "podaj dalej".
Mireille oświadczyła mi w piątek, że się na mnie zawiodła i że "to wielka szkoda". Na moje stanowisko czyha parę osób, a jedna bardzo szczególnie. To właśnie ONA postanowiła wykorzystać moją nieopatrzną gafę i zrobić z niej skandaliczną aferę. Okazuje się, że jest to instytucja, w której każde twoje głośno wypowiedziane słowo, może obrócić się przeciw tobie. Trudno. Gafy się zdarzają. Jeśli "coś takiego" ma być powodem utraty pracy, to znaczy, że nie jest to miejsce dla mnie. W przyszłym tygodniu się okaże. Nie ma to jak gniazdo żmij pozbawionych poczucia humoru i dystansu do siebie. Raj.
sobota, 5 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kosmito, na mój gust rynek pracy (czy szerzej: rynek) to współczesne wydanie systemu niewolniczego. Niewolnicy zamiast łańcuchów są uwiązani przy pomocy pieniędzy.
OdpowiedzUsuńNiektórzy (a może wielu?) niewolnicy marzą, aby zdobyć pozycję starszego niewolnika i czuć się lepszym niewolnikiem, zadzierając głowę nad szeregowym niewolnikiem.
Zatem zalecam daleko idącą ostrożność w stwarzaniu okazji, aby inni niewolnicy wspinali się po Twoich umorusanych plecach.
Niech się wspinają w pocie czoła, ale po co stwarzać im takie wspaniałe okazje, jak żartowanie z hiperniewolnika?!
To jest bardzo celna i rozważna rada. Ja mam cholerny charakter nad którym nieustannie pracuję. Gafy popełniam, niestety. Jestem czasem idiotycznie szczery, jak naiwny dzieciak. To kosztuje mnie zawsze bardzo drogo.
OdpowiedzUsuńTwoją uwagę postaram się mieć zawsze przy sobie. Jako talizman. Dzięki.
i jak? jak jest?
OdpowiedzUsuńCałkowicie rozumiem. Mam taki sam charakter. A teraz też dodoatkowo straszna zawieruchę w pracy i rownież sytuację podbramkową. Trzymaj się, tyle szans jeszcze przed nami, będzie dobrze w każdej okoliczności ;D
OdpowiedzUsuńJeszcze jestem i chwilowo nie wyleciałem. W głowie mam karuzelę i mam wrażenie, że nic nie wiem i nic nie potrafię. Tak jest w tej chwili, Bea. Ale Doro ma rację: będzie dobrze! Myślę sobie o Was często. Nikomu nie jest przecież łatwo! Ucałowania!
OdpowiedzUsuńOj... trzeba uważać przy niekórych ludziach... niemiłe to, ale cóż :(
OdpowiedzUsuń