Kamil Dąbrowa (Radio TOKfm) rozmawiał dziś rano z Karoliną Domagalską i Zuzanną Kisielewską, które napisały artykuł/reportaż pt."Wrota Europy". Zwiedziły razem nadmorskie wybrzeże Bułgarii, opowiadały na żywo swoje wrażenia, a do mnie wróciły wspomnienia z dzieciństwa. Zapachniały brzoskwinie i czuszki, owczy ser, bułgarskie przyprawy. Zachciało mi się wskoczyć do samolotu i polecieć do Warny, a potem wodolotem - do Sozopola. Nie próbuję tak zwanego "przygrywania na skrzypcach", ale teraz naprawdę nie mogę tego zrobić. Z różnych powodów. To nic strasznego, mam co jeść, mam gdzie spać. Polecę sobie innym razem. Wszystko byłoby OK: spokój, sierpniowy poranek, sielanka.
Jednak w chwilę potem trafił mnie jasny szlag: 3,8 mln złotych wydaliśmy w ostatniej kadencji Parlamentu na służbowe podróże zagraniczne dla 316 posłów. W żółtej koszulce lidera prowadzi poseł Tadeusz Iwiński - 47 wyjazdów (patrz www.gholub.blogspot.com)
Po co? Na co? Dlaczego? Z jakim efektem dla NAS? Tajemnica.
Miotam się wściekle po domu, szczerzę zęby i warczę. Uwaga, bez kija nie podchodź, bo od dziś rana jestem jak pies ogrodnika. Nieracjonalnie, bezsilnie wkurwiony zwierz.
niedziela, 9 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czyli mniej wiecej $3,000 na osobe, w przeciagu calej kadencji? Tak naprawde to nie jest OKROPNA suma, biorac pod uwage przeloty, hotele i per diemy.
OdpowiedzUsuńTo ze poslowie sa nie-efektywni itd, to jest osobny temat, ale przeciez ktos ich do Parlamentu "wglosowal"?
Wybory parlamentarne w Polsce są dla mnie wielką tajemnicą (w zagadkowy sposób wybierani są ludzie, którzy niekoniecznie wykazali się swoim zaangażowaniem społecznym i kompetencjami), a poza tym, taki ludek jak ja znajduje się przed listą wyborczą wystawioną przez partię X i może co najwyżej postawić krzyżyk pod wybranym nazwiskiem. Najczęściej, albo kandydaci są nieznani (koledzy partyjni ich znają, rodzina i znajomi), albo dzięki agresywnej postawie medialnej są znani z wypowiedzi w prasie i telewizji. Generalnie na temat każdego można sobie poczytać w internecie. Jednak to ciągle władze danej partii manipulują i decydują wszystkim, a nie realny wybór obywateli. Z kolei wewnątrz partii, ani rzetelna praca, ani kompetencje się nie liczą. Ostry język, sianie partyjnej propagandy, lojalność, hucpa, talent do demagogii, dyspozycyjność dla potrzeb partii itd... W tej sytuacji mam niewielkie szanse przyłożyć się do rozsądnego wyboru, nawet po zainwestowaniu swojego czasu w zebranie materiałów i przemyślenia. Mogę powiedzieć, że praktycznie cały obecny Parlament został wybrany bez mojego w tym udziału. W konsekwencji, posłowie mają zapewne wewnętrzne prawa ustawowe, z ktorych korzystają. Podatnik jest pracodawcą takiego cwaniaczka, ale nic nie może skontrolować. Dzięki Bogu są media. Tylko dlatego wiem, ze poseł Iwiński wyjeżdżał 47 razy w ciągu bieżącej kadencji. Po co wyjeżdżał i z jakim rezultatem, nawet media nie wiedzą. Mówisz, że 3000$ na osobę to niewiele? Ja się zgodzę na więcej, ale chcę wiedzieć po co i mieć raport z załatwionych wyjazdami poselskimi spraw. Obecnie mam wrażenie, że ta "NIE OKROPNA" suma została wywalona w błoto, z korzyścią jedynie bardzo osobistą dla samego posła. Z transparentem na ulicę nie wyjdę, ale mogę o swoich wątpliwościach i niezadowoleniu napisać na blogu. Milczeć pokornie nie potrafię.
OdpowiedzUsuńNo coz, chyba Churchill powiedzial (parafrazuje) ze demokracja jest systemem do bani, ale niestety nikt nie wymyslil do tej pory lepszego. Jest do bani, bo wolne wybory reprezentatow naszych interesow sa o tyle sensowne o ile masa wyborcza ma jakiekolwiek pojecie co jest grane. Niestety nigdy nie mozna byc tego pewnym (vide wybory na druga kadencje Busha w USA). Z drugiej strony, protekcyjne obsadzanie rzadu w systemach rezimowych -- czyli my wiemy lepiej niz nasz narod -- wiadomo ze tez nie zdaje egzaminu. Czyli co? Rece opadaja, a po pewnym namysle mozna sie zaczac angazowac spolecznie aby chociaz w jakims sekundowym stopniu dolozyc sie do ogolnej poprawy (lub przynajmniej osobistej...).
OdpowiedzUsuńWybory w Polsce są lekko "bezsensowne", ponieważ glosuje się i tak na listę wyborczą, a nie na dane nazwisko (zawsze wchodzą w pierwszej kolejności osoby z początku listy wyborczej). Druga kwestia: Polacy nie interesują się polityką, ponieważ zainteresowanie polityką jest wtedy, gdy się śledzi obrady Sejmu. Tylko w ten sposób można zobaczyć jak glosuje dana partia, za jakimi ustawami - a więc jaki ma program. Wszystkie inne spoty w TV są po prostu efektem pijaru, czyli wypracowanej autoprezentacji i manipulacji. Sztab ludzi pracuje nad wizerunkiem danej partii i nawet najbardziej "twardogłowi" próbują się reformować (na szczęście czasami oliwa na wierch wypływa).
OdpowiedzUsuńCo postu nr 2 Brunea: oczywiście, jedyną sensowną aktywnością jest podjęcie działalności w społeczności lokalnej. Na makroskalę nie posiadamy żadnego wpływu, ponieważ spoleczeństwo bardo łatwo daje sobą manipulować. Podobno na wybory nie chodzą bardzo często ludzie dobrze zorientowani politycznie (często także wykształceni), ponieważ ich zdaniem i tak nic to nie zmieni. Ale takie myślenie trochę szkodzi, ponieważ na wybory zawsze uczęszczają ludzi mniej zorientowani (i często niewykształceni), którzy są bardzo podani na to, co usłyszą w mediach (populizmy i demagogia) lub w radiu M.(szacuje się, że to około 2 mln słuchaczy, a więc pokaźna liczba - "armia").
Szkoda, że w Polsce nie istnieje tak zwane społeczeństwo obywatelskie, które mogłoby być pewnego rodzaju siłą.
Tak, spoleczenstwo obywatelskie jest progresja spoleczenstwa ktore jest juz na poziomie "od siebie" zamiast wylacznie "do siebie". Polacy nie sa winni braku tej swiadomosci u siebie, w koncu nie mieli podatnej historii aby wypracowywac w sobie altruizm; aby przetrwac, trzeba bylo zebami i pazurami, i ta mentalnosc bedzie jeszcze dlugo pokutowala i nie da miejsca zrozumieniu ze egzystencja jako prezne spoleczenstwo zawieszona jest na wartosciach wyzszych. Ale nie mozna sie tym zrazac a wrecz wlasnie dlatego tym bardziej trzeba sie angazowac spolecznie...krok po kroku, jako przyklad i jako czynnik zmiany.
OdpowiedzUsuń