Pracuję jeszcze do końca czerwca, a potem koniec kiosku. Likwidacja. Planuję sam coś otworzyć, a przy okazji szukam pracy. JAKOŚ to będzie.
Jeśli siedzicie teraz za granicą i macie przyzwoitą pracę oraz dobre warunki do życia, to zastanówcie się dobrze, zanim zdecydujecie się na powrót do Ojczyzny. Trzeba się też solidnie przestawić mentalnie i mieć bardzo konkretny powód i cel od samego początku. Nie mówię o szczęściu, bo tego zaznać można zarówno wszędzie jak i nigdzie. Mam na myśli zwykłe, codzienne życie i wszelkie trudności z tym związane.
Bez odpowiednich kontaktów, pieniędzy, bezczelności oraz dużej dozy cierpliwości, może być Wam bardzo trudno po powrocie.
Ja miałem i ciągle mam powód, z celem jest już nieco gorzej...
Wam życzę powodzenia.
I to by było na tyle.
piątek, 6 maja 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pistacjowy...Jakos tak smutno brzmisz. Wiesz z autopsji,ze wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma. jestem pewna,ze masz cosik nowego w zanadrzu. Bedzie dobrze!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cie serdecznie a zaproszenie na squasha i inne grilowane dziadostwo nieustajaco aktualne (gorzej bedzie z miesnymi produktami, ryby zawsze).
Trzym sie!
Powiewa pesymizmem i u Ciebie.
OdpowiedzUsuńEhh, trzymamy się równo raz padniemy na trawę, raz na...
Pozdrawiam ciepło
Kosmito,
OdpowiedzUsuńTeż widzę, że łajba z orzełkiem na czerwonym tle dryfuje bez kierunku, sternika i planu. Dla mnie to wyzwanie, które mnie motywuje do pracy. Ale wiem, że to bywa cholernie męczące, gdy liczysz na zwykłą, przewidywalną normalność.
Trzymaj się i łap sprzyjające wiatry!
Dzięki całej trojce. Musi "jakoś" być. W rzeczywistości jest mi ciężej na co dzień niż to opisuję, ale nie chcę, żeby ten blog był bolesnym krzykiem rozpaczy. Wszyscy mają swoje kłopoty i zmartwienia i to jest przecież normalne. Postawiłem na szczerość, bo udawanie, że wszystko jest "super" byłoby straszną ściemą, która nie leży w moim charakterze. Kiedy się tęskni za Polską i za bliskimi ma się tendencję do idealizowania wielu rzeczy. Pragnę się podzielić swoimi doświadczeniami po powrocie z emigracji z każdym, kogo to interesuje głównie dlatego, że mnie opowiadano jedynie same superlatywy, w dodatku zupełnie nieprawdziwie. Sam domyślałem się, że będzie mi ciężko, ale nie miałem żadnych podstaw, aby przewidzieć, że będzie aż tak beznadziejnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKręciłam głową, kiedy czytałam, jak ci ciężko. Wszystkim nam jest tak od czasu do czasu, gdziekowiek byśmy nie byli. Ale poczekaj, jeżeli nie odnajdziesz się w Polsce, to zawsze możesz jeszcze wyjechać.
OdpowiedzUsuńSzukałam swojego miejsca na ziemi przez lata aż w końcu je znalazłam. Mam je, ale jeszcze w nim nie mieszkam, wciąż nad tym pracuję, by marzeni się ziściło. Polecam więc otrząsnąć się z rozczarowań i podróżować. Kto szuka, ten znajduje. I ty znajdziesz i się odnajdziesz, ale musiszs zrobić solidny rachunek sumienia. Wiedzieć czego na prawdę do szczęścia albo pzynajmniej jak to nazywasz, normalnego życia ci potrzeba. Jak już będziesz wiedział to nie oglądaj się za siebie tylko działaj! Nic straconego. Żyjemy w wolniejszych czasach. Świat stoi otworem,
Życzę powodzienia,
Liliana
http://owocdecyzji.com/
Droga Liliano, dziękuję Ci za Twój życzliwy komentarz. To prawda, że żyjemy w wolniejszych czasach. Ja już także znalazłem swoje miejsce na ziemi i jeśli moja sytuacja rodzinna na to pozwoli + zasoby finansowe + zdrowie i entuzjazm, to zapewne tam wrócę. W Polsce jestem jedynie z powodów rodzinnych, nie szukałem tu szczęścia, a jedynie godnego życia w pobliżu najbliższych, w niepodległej ojczyźnie. Wielu Polaków żyje i są bardzo zadowoleni, dlatego uznajmy, że to ja nie potrafiłem się tutaj znaleźć...Mogę mieć jedynie nadzieję, że moje doświadczenia i przeżycia w Polsce należą do marginalnej mniejszości. Co do rachunku sumienia, to robię go chyba zbyt często. Dzięki za adres, w lipcu zawitam do Twojego wirtualnego zakątka, bo chwilowo nie mam czasu na przyzwoite skupienie. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńNiestety jedynym pomyslem na egzystencje w Polsce po emigracji jest wlasna firma...
OdpowiedzUsuńSam zastanawiam sie nad powrotem.
Fajny blog, pisz dalej.
Zapraszam do siebie
Dzięki za zaproszenie, już skorzystałem.
OdpowiedzUsuńPistacjowy Kosmito,
OdpowiedzUsuńChyba najlepszym rozwiazaniem jest dla ciebie wyjazd, gdziekolwiek byle jak najdalej od Polski dopiero wtedy znikna wszystkie twoje zmartwienia.
Ja widze to z drugiej strony. Dla mnie kazdy kolejny dzien jest walka z soba, zeby wytrzymac te samotnosc i wszystko inne co oferuje ta cudowna zagranica.
Pozdrawiam
chory z urojenia
Masz rację. A z Twojego komentarza wynika, że dla Ciebie najlepszym lekarstwem byłby przyjazd do Polski. Może TY byś się tu odnalazł? Czy już próbowałeś?
OdpowiedzUsuń