Jeden lubi pomidorową z bazylią, a drugi woli tłusty rosół z bazarowej kury.
Mnie się Polska nie podobała nawet w okresie młodości, ale wydawało mi się wtedy, że to z powodu panującego ustroju . Dzisiaj wiem, że niezupełnie. Najważniejsi są ludzie i ich mentalność. Im dłużej tutaj mieszkam, tym mniej wszystkich rozumiem. 19 kwietnia minęło 7 lat od mojego powrotu. Na początku byłam pełna wiary i entuzjazmu. Myślałam: będzie może biednie, ale za to miło i wesoło. Sprawdziło się w 1/3.
W Polsce panuje ostatnio taki nowy trend zwalczający malkontenctwo i ciągłe niezadowolenie. Nie narzekamy tylko chwalimy i podziwiamy. Co podziwiamy? A wszystko co się da. Dlatego, uwaga! będę się zachwycać:
1) pięć lat temu miasto wymieniło na mojej ulicy stare, betonowe latarnie na nowe, żelazne, pasujące do przedwojennej architektury. Oklaski.
2) Półwysep Helski jest miejscem magicznym. Zasługuje na szczególną ochronę i opiekę ze strony miejscowych władz i nas wszystkich! Apel: ludzie, szanujmy to miejsce!
3) wspaniały polski chirurg uratował oczy mojej Mamy. Groziła jej całkowita ślepota i była to dla niej operacja ostatniej szansy. Nasz zachwyt i wdzięczność nie mają granic. Oklaski to mało powiedziane. P.S. Oczywiście Narodowy Fundusz Zdrowia nie pokrywa żadnych kosztów, bo prawdopodobnie utrata wzroku, szczególnie w zaawansowanym wieku, to nie jest istotny problem, ale ponieważ miałam iść za trendem, wobec tego przestaję narzekać i kontynuuję zachwyty...
4) zachwycają mnie (na nieszczęście!) wypieki z cukierni pani Kryś
5) zsiadłe mleko i śledzie ( niekoniecznie jednocześnie) smakują mi niezmiennie
6) ... (jak mi się coś jeszcze przypomni, albo zachwyci, dam znać)
piątek, 14 czerwca 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W 2006, po prawie pklrocznym pobycie w USA wrocilam do Polski z piesnia na ustach: nawet biednie ale u sibie.
OdpowiedzUsuńW 2008 wyjechalam ponownie, bo to biednie mnie przeroslo.
Od tamtej pory jeszcze nie odwiedzilam kraju. Wczoraj, po trzymiesiecznym pobycie w Polsce wrocil moj Tato. Spedzil u Usa ostatnie 25 lat z przerwa na dwa dziesieeciodniowe wypady do Polski, w 1999 I w 2009 roku.
Pobyt swoj skwitowal:pieknie tam, ale drogo I jakas ludzka paranoja.
Milo slyszec, ze chwalisz:)
A kot, pomiziany, mruczy z zadowolenia I chce jeszcze:)
Komentarz Twojego Taty, podniósł mnie nieco na duchu, bo zaczęłam już wątpić we własną umiejętność obiektywnego myślenia. A prawda jest taka, że WIĘKSZOŚĆ Polaków najlepiej się czuje we własnym piekiełku i tak naprawdę nie chcą nic innego. Będą się pieklić lub lamentować, ale w gruncie rzeczy najbliższa im jest ta swojska paranoja do której będą wracać jak bumerangi. P.S. Kot jest fantastyczny!
UsuńPrzez "o malo co" 29 lat zycia w US bylam w Polsce trzy razy, pierwszy raz po 10 latach 3 tygodnie, drugi raz po nastepnych 14 latach znow 3 tygodnie i trzeci raz 6 miesiecy pozniej (na pogrzeb mamy) tydzien. I przy kazdej wizycie (z wyjatkiem tej trzeciej) jade podeskcytowana, a jak tylko wychodze z samolotu to mam ochote sie odwrocic na piecie i wsiasc w nastepny, ktory leci z powrotem.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie widze sie juz w Polsce, trzy tygodnie raz na 10-15 lat to wszystko co moge w miare normalnie przezyc. Zawsze po cichutku odliczam dni do powrotu do domu i wsiadam do powrotnego samolotu z radoscia;)
Stardust, rozumiem Cię doskonale, tym bardziej, że w US czułam się zawsze najlepiej i wróciłam do Europy jedynie przez tzw. rozsądek. Zabrakło mi polotu i pewnej dozy szaleństwa, żeby się temu oprzeć. Dziś bardzo żałuję pewnych ważnych decyzji, ale wedle zasady " jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma" staram się jakoś tutaj egzystować i doceniać pozytywy. Problem w tym, że to pięknie i szlachetnie brzmi, ale jest dla mnie cholernie trudne do zrealizowania. No i nie trawię tłustego rosołu z kury ;))
OdpowiedzUsuńKosmito...jakze mi po drodze z Toba:)
UsuńJak ja sie musze tlumaczyc, ze nie lubie rosolu...I nie tesknie za bigosem, schabowymi, moze za chlebem:)
Kosmito, twoja złośliwość nie ma granic
OdpowiedzUsuńZłośliwość jest domeną ludzi inteligentnych - więc cudowny komplement :-)
UsuńJa trochę inaczej patrzę na Polskę, z racji wiadomej. Inna perspektywa, inny punkt widzenia na Polskę i Polaków. Jednak po przemyśleniu - jakże się z Tobą zgadzam.
OdpowiedzUsuńCo lepsze, poczułam się wolna i szczęśliwa, gdy się odizolowałam wyprowadzając się na wieś. Teraz ja decyduję, kiedy wchodzę w kontakty z ludźmi, ja steruję rzeczywistością wokół siebie. W większości biorę tylko to, co mnie się podoba... I unikam piekełka. Jestem szczęściarą, że mogę w ten sposób.
A jako mała ciekawostka... Przebieram nogami, gdy wiem, że jedziemy na Węgry na urlop, że zobaczę swoją rodzinę, przyjaciół. Ale gdy tam jesteśmy, po 3 dniach zaczynam się dusić (u rodziny), męczyć się wiecznym narzekactwem, polityką, marudzeniem i uciekamy z Osobistym do przyjaciół, by po prostu być i się cieszyć. Jakby mi kto kazał wrócić, to bym najpierw jego powiesiła, potem siebie.
Wiele osób potwierdza, że życie na prowincji, nie mówiąc o życiu na wsi, jest bardziej humanitarne niż życie w tzw. wielkim mieście. W moim przypadku jest to chyba jedyne słuszne rozwiązanie, zwłaszcza, że nie jestem związana z pracą.
UsuńPracuję nad tym i może uda nam się przeprowadzić, choć wiele osób uważa, że to szalony pomysł ze względu na wiek moich rodziców.
Niestwty, ale z rodzicami przeprowadzka musi byc bardziej przemyslana. U nas ze wzgledu na moja Mame wybor okolicy i rodzaj ogrzewania nie jest zbyt trafiony. Ale coz. Poki co, dajemy rade, a martwic sie bedziemy pozniej :) W razie czego sluze wlasnym doswiadczeniem, bo nie radami :)
UsuńBardzo dziękuję, z pewnością skorzystam :)
Usuń