sobota, 27 listopada 2010

Własny interes

Chciałem (bardzo) pracować i zarabiać. Pracuję i zarabiam i zastanawiam się nad tym, jaki moje życie ma sens? Każdego wieczora, gdy wracam do domu mam już tylko tyle energii, żeby nastawić pranie, wyprasować koszulę, zjeść kolację, wykąpać się i oglądając wiadomości - zasnąć. I tak jest dzień w dzień.

W weekendy najczęściej sprzątam, robię większe zakupy. Idę na spacer do parku, albo się snuję ulicami, żeby rozruszać kości.

Żeby pozałatwiać sprawy administracyjne lub zdrowotne muszę brać wolne z puli urlopowej - fajne wakacje.

Znam realia i wiem, że i tak mam wyjątkowo dobrze. Nie muszę się martwić o dzieci, ich zdrowie, wykształcenie, wikt i opierunek. Mieszkam sam, zacisznie i wygodnie i nikt się nade mną w domu nie wytrząsa, ani mi nie truje. A jednak bezczelnie chcę więcej. Konkretnie - chcę się cieszyć życiem, a nie znosić je jak karę.

Postanowiłem, że prestiż i wygodną pensję zamienię na skromny, ale własny interes. W Polsce wiąże się to z istną gehenną urzędniczo-administracyjną, bo wbrew temu co dotychczasowe rządy wygadują, każda prywatna inicjatywa jest w naszym kraju narażona na śmierć jeszcze przed narodzeniem (a tak się niby przeklina prawo do aborcji, he he.) Pobawię się jednak w kamikaze i spróbuję.

Korci mnie handel detaliczny, bo kioskowe przygody bardzo mi przypadły do gustu.

Pomyślę, a jak wymyślę, to Wam wszystko opowiem. Hej!

czwartek, 18 listopada 2010

Gryzoniu, napisz, że to był tylko żart

Na portalu KONTROWERSJE poznałem Gryzonia. Bardzo Go lubię i mam nadzieję, że ostatni wpis to tylko charakterystyczny dlań, ambiwalentny żart.

Pozdrawiam Cię serdecznie...Odpiszesz?