W poniedziałek rano idę pierwszy raz do nowej pracy. Wszystkich, którzy mi dobrze życzą proszę o umiarkowany entuzjazm - mam przed sobą 3 miesiące próbne i w każdej chwili mogą mnie sru - na bruk. Ci którzy mi życzą nieco gorzej, mogą się cieszyć z tego samego powodu, bo wszystko przed nami :)
Tortury przechodzę od 10 miesięcy, bo tak długo trwała selekcja i liczne etapy eliminacyjne.
Powiedzieli mi, że byłem najlepszym kandydatem. Powinienem się cieszyć jak cholera, a ja się zamartwiam do bólu i trema mnie zżera żywcem. Pokój bez klamek się kłania - chciałeś przyzwoitą pracę, masz pracę. To czego teraz przynudzasz? Ano właśnie...
sobota, 15 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ooooo znam to uczucie, to mój chleb powszedni! Będzie dobrze, trzymam kciuki ;)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Kosmito.
OdpowiedzUsuńJak Ci się uda w nowym miejscu pracy to Ci przekażę gratulacje sukcesu.
Lecz jak będziesz mieć dość i zerwiesz z nimi to wspomnę, że rynek pracy to współczesne niewolnictwo i nie warto się przejmować.
Tak czy owak będzie dobrze.
Dzięki Wam serdeczne!
OdpowiedzUsuń