piątek, 31 lipca 2009

Wizyta rodzinki - część III

Wyjechali. Było tyle zamieszania, wrzasków dziecięcych i zmiany planów dorosłych, że nie udało mi się właściwie szczegółowo dowiedzieć: jak im tu było TAK NAPRAWDĘ?

Wyrywkowo usłyszałam tylko, że "drogi są jakie są", że "rynek krakowski jest najpiękniejszy na świecie", że w hotelu "Holliday Inn" przy Plantach mieszka się znakomicie, że jedzenie nie zawsze im smakowało, że kawa (z małymi wyjątkami) jest u nas do d**y. Najmłodsze pacholę (3 lata) oświadczyło, że chce zostać, żeby nauczyć się polskiego (?????), jednak pozostałe 4 osoby cieszyły się bez obłudy z powrotu "do siebie". Co nie przeszkadza, że podkreślali zgodnie swoje generalne zadowolenie z wakacji w Polsce. Przebywali pokrótce (niekoniecznie każdy, co do jednego) w Warszawie, w Żyrardowie, w kieleckim, w Wieliczce, w Krakowie. Nowy Świat i Łazienki warszawskie zyskały ich duże uznanie.
Po dwóch tygodniach wracali do maleńkiego kraju, w którym przeżyłam 22 lata swojego żywota. W tym momencie cieszyłam się, że ja się już żegnać tutaj z nikim nie muszę, bo nigdzie nie lecę. Zostaję.

P.S. @Brunea, gdyby udało mi się zostać w Stanach, PRAWDOPODOBNIE do Polski bym już nie wróciła. Twój komentarz do wpisu poniżej, w 100% odzwierciedla moje uczucia. Pozdrawiam ;)

niedziela, 26 lipca 2009

Wizyta rodzinki - część II

Droga Stardust, na ogół nikt nie wraca po 30 latach emigracji. Większość ludzi zdąży mieć już dobrze zakorzenione rodziny, przyjaciół, pracę, dom. Są solidnie nasiąknięci innymi obyczajami i przyzwyczajeni do odmiennej mentalności ludzkiej. Przyjeżdżają do Polski jedynie jako goście, troszkę pochlipią, czasem się pozadziwiają, a może na chwilkę wkurwią, ale o zostaniu na stałe nie ma mowy. Tak na "oko" wydaje mi się, że limit ogólny (jeśli można o takim mówić, bo przecież każdy człowiek to indywidualna istota) to 15 lat. Potem już jest niezwykle trudno, a konkretniej - nikt o tym nawet nie myśli. Może EWENTUALNIE - rozsądnie zaplanowany powrót na emeryturę np. domek nad jeziorem, w górach lub nad morzem, żadnych potrzeb szukania pracy, komfortowy przelicznik walutowy i "la dolce vita".

Brat wraca jutro z kieleckiego, pewnie jeszcze pogadamy. Moja ciotka, z którą jestem niezwykle związana, przeżyła w Polsce narodziny, dzieciństwo, studia, młodość. Ma wiele wspomnień i dzisiaj nie byłaby tutaj sama, a TAM troszkę jest - i jednak nie chce do Polski wrócić. Dokładnie tak jak Ty, Stardust, ona się tutaj nie widzi.

Teraz lecę do kiosku, ale niebawem ciąg dalszy nastąpi ;)

czwartek, 23 lipca 2009

Wizyta rodzinki - część I

Rodzinka zajechała na urlopik. Z zagranicy, tej bardzo zachodniej. Pierwsze reakcje: zmieniło się na " dużo lepiej", ludzie są ogólnie uprzejmiejsi, tylko dlaczego tak mało się myją, wszędzie za dużo smrodów, a przed wejściem do pięcio***** rezydencji powitały ich śmierdzące śmietniki. Cały czas mowa o stolicy. Aaa, i jeszcze serdeczne pytanie brata: Tobie się naprawdę ta Warszawa podoba?

cdn...