niedziela, 26 lipca 2009

Wizyta rodzinki - część II

Droga Stardust, na ogół nikt nie wraca po 30 latach emigracji. Większość ludzi zdąży mieć już dobrze zakorzenione rodziny, przyjaciół, pracę, dom. Są solidnie nasiąknięci innymi obyczajami i przyzwyczajeni do odmiennej mentalności ludzkiej. Przyjeżdżają do Polski jedynie jako goście, troszkę pochlipią, czasem się pozadziwiają, a może na chwilkę wkurwią, ale o zostaniu na stałe nie ma mowy. Tak na "oko" wydaje mi się, że limit ogólny (jeśli można o takim mówić, bo przecież każdy człowiek to indywidualna istota) to 15 lat. Potem już jest niezwykle trudno, a konkretniej - nikt o tym nawet nie myśli. Może EWENTUALNIE - rozsądnie zaplanowany powrót na emeryturę np. domek nad jeziorem, w górach lub nad morzem, żadnych potrzeb szukania pracy, komfortowy przelicznik walutowy i "la dolce vita".

Brat wraca jutro z kieleckiego, pewnie jeszcze pogadamy. Moja ciotka, z którą jestem niezwykle związana, przeżyła w Polsce narodziny, dzieciństwo, studia, młodość. Ma wiele wspomnień i dzisiaj nie byłaby tutaj sama, a TAM troszkę jest - i jednak nie chce do Polski wrócić. Dokładnie tak jak Ty, Stardust, ona się tutaj nie widzi.

Teraz lecę do kiosku, ale niebawem ciąg dalszy nastąpi ;)

3 komentarze:

  1. to moż troche tu i troche tam:) znacznie łatwiej, gdy bliżej:) moja znajoma z Grecji tak robi, Stardust ma trochutko dalej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wiem ze wiekszosc emigrantow jesli nawet nie wraca to spedza wakacje w kraju urodzenia. No mnie nawet wakacje nie ciagna, ja nawet nie jestem pewna czy przez te pierwsze 30 lat zycia czulam sie w Polsce dobrze. No nie potrafie tego wyjasnic, ale chyba sie urodzilam w nieodpowiednim miejscu:)))) No taki typ i nie bede przeciez udawac ze na widok lotniska warszawskiego dostaje palpitacji serca, bo nie dostaje. Natomiast jak laduje w NY to bez wzgledu na to skad wracam siedze przyklejona do okna i morda mi sie sama usmiecha, bo wiem ze wracam do DOMU.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, ale bycie emigrantem w USA jest inne niz gdziekolwiek indziej na swiecie. Bardzo pomaga mentalnosc tego narodu, ktory nie msci sie w otwarty sposob za pochodzenie -- bez wzgledu czy chodzi o etnicznosc, klase spoleczna czy stopien zamoznosci. Ludzie sa ludzmi i nie wszedzie jest rowno, nawet w USA, ale przynajmniej nie jest to sankcjonowane ani w dobrym tonie -- i to zmienia wszystko.
    Osobno tez mozna dyskutowac o podstawowym poziomie zycia codziennego...wydaje mi sie ze zdobycze spolecznosci zachodnich nie beda osiagalne dla norodow takich jak Polska albo Grecja jeszcze przez bardzo dlugi czas. Chodzi o podstawowa kulture bycia i wartosci spolecznych. Co jest temu winne, mozemy rozstrzasac godzinami...

    OdpowiedzUsuń