piątek, 10 lutego 2012

Szpitalne brudy

Udaru każdy dostać może, jeden lepiej, a drugi gorzej... Potem do szpitala się trafia przeważnie i tak gehenna się rozpoczyna. Gehenna dla chorego, a druga dla najbliższych. Karetka, przerażenie, ostry dyżur, papierki. Lekarze, pielęgniarki, nadęte miny. Nie wolno pytać, nie wolno wymagać, trzeba się modlić i za wszystko przepraszać.

Jeden z największych szpitali w Warszawie straszy znieczulicą personelu, zachlapanymi szybami zakurzonych okien i skołtunionym brudem na schodach. Sprzątaczki wyjechały za chlebem na obczyznę i stamtąd utrzymują bezrobotne rodziny w Polsce, dlatego do szpitala na Wołoskiej radzę chodzić w odwiedziny z mopem i bielinką. A najlepiej ze znajomym celebrytą: telewizyjnym posłem, ministrem, serialowym amantem lub kropką nad i. Wtedy, niemożliwe staje się możliwe. Obojętność i zniecierpliwienie zamieniają się błyskawicznie w czarujący uśmiech, gorliwą usłużność i skuteczne działanie. Wystarczyłoby to ostatnie, byle dla wszystkich, bez wyjątku.

Moja babcia mawiała, że trzeba robić co się da, włącznie z siadaniem gołym tyłkiem na mrówkach, byle jak najdalej trzymać się od szpitali. Wiedziała co mówi.

Nikomu nie życzę.

9 komentarzy:

  1. Przykre...Czyzby ktos z bliskich czlonkow rodziny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bliska mi osoba, choć bez tzw. rodzinnego pokrewieństwa

      Usuń
  2. Przykro mi. :S
    Mój pobyt w Polsce zaczął się przy bliskiej mi osobie, ot na Szaserów. Też udar.
    To był dramat. Po 12 godzin siedziałam przy łóżku, myłam, karmiłam, przewijałam, odleżyny opatrywałam. Personel kawę pił, ewentualnie u młodych, rokujących na życie wysiadywał, żeby nie powiedzieć - kokietował.
    Nic się nie zmieniło. Może tylko jakość fartuchów..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej konkretnej sytuacji jestem jedynie obserwatorem i osobą towarzyszącą. Główny szok spadł na najbliższą rodzinę. Są mi wszyscy bardzo bliscy i jest mi cholernie przykro. To może spotkać każdego, w każdej chwili. Traktuję to przeżycie jako formę ostrzeżenia dla siebie.

      Usuń
    2. Jak czytam takie rzeczy, to nadal mna emocje targaja :( Mimo iz minelo lat dokladnie 20 :S
      Mam nadzieje, ze sytuacja nie jest tak zla, na jaka wyglada.

      Usuń
    3. Domyślam się jedynie, jakie piekło przeżyłaś. Takie emocje zostają już w człowieku mniej lub bardziej ukryte. Sprowokowane, przypominają o sobie.

      Usuń
  3. a czy dowiadywales sie jak w Polsce wyglada sprawa ubezpieczenia prywatnego? Czy mozesz udzielic mi jakis konkretnych informacji? Bede wdzieczna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę: Medicover zażyczył sobie 450.-pln miesięcznie (podobno pokrywają również szpital), ale w razie nieszczęśliwego wypadku, trzeba już posiadać odrębne ubezpieczenie, czyli dodatkowo opłaconą polisę. Mam jeszcze kilka wyszukanych opcji i chętnie Ci prześlę, napisz może: powrot.wariata.z.emigracji@gmail.com

      Usuń
  4. To kiedy było lepiej skoro teraz jest źle
    i za czasów Babci nie było lepiej?
    Tak sobie wzdycham...

    OdpowiedzUsuń