środa, 29 czerwca 2011

Nie mam ubezpieczenia

Wraz z likwidacją kiosku kończy mi się zatrudnienie, a wraz z nim - ubezpieczenie. Udam się do Urzędu Pracy ( już się cieszę), aby się zarejestrować i dowiedzieć, co mam teraz robić? Pracowałem na 1/4 etatu, bo na więcej moich pracodawców nie było stać. Taki wymiar godzin nie upoważnia do jakichkolwiek roszczeń (nie chcę nic za darmo!), ale daje prawo do ubezpieczenia zdrowotnego przez NFZ. Jeśli nie znajdę pracy w najbliższym czasie, to nie pozostaje mi nic innego, jak ponowna emigracja. Na założenie własnej działalności gospodarczej nie mam pieniędzy, a spieniężenie mieszkania wydaje mi się idiotyzmem. Gdybym otworzył gabinet psychologiczny w domu, musiałbym opłacać miesięcznie ZUS w wysokości 900.-PLN. Jako osoba anonimowa medialnie, nie mam żadnych szans na klientelę i to w szczególności w społeczeństwie, które od wizyty u psychologa preferuje modlitwę i konfesjonał. Ktoś kiedyś inteligentnie zauważył, że w Polsce najkorzystniej jest założyć kościół, albo budkę z piwem. Co mi radzicie?